Kuchnia dla ubogich

„Cokolwiek czynicie z serca wykonujcie jak dla Pana a nie dla ludzi.”  (Kol.3,23-24)

20101116kuchchar6

Warto dobrym być…

„Każdy nowy dzień jest okazją aby miłować , aby darzyć dobrem innych.” Te słowa wypowiedziane przez świętego ojca Pio stanowią codzienną definicję naszego działania, a bynajmniej powinny. Przecież nikt z nas nie chce aby działa się mu krzywda, aby dotykała go boleść, samotność czy nędza. Człowiek z natury jest dobry bo takim stworzył go Bóg, tylko grzech i pycha popychają człowieka do złych czynów, które ranią i Boga i drugiego człowieka .Jak temu zaradzić, jak zminimalizować zło, które krąży wokół nas i szuka jak by tu komuś zadać ból?

Dobroć, słowo które kryje w sobie wiele wyjaśnień, wiele słów, ale przede wszystkim kryje wielkość naszego serca, które może czynić tak wiele dobrego. 
Święty Franciszek wyraźnie mówi o dzieleniu się dobrem. Samo pozdrowienie Pokój i Dobro jest esencją naszego działania i posłannictwa. On sam jest wielkim wzorem do naśladowania w miłości do bliźniego. Wskazówki które pozostawił w regule staramy się wypełniać godnie i zawsze z Jego duchem nieść pomoc innym. 

20101116kuchchar3

Br. Rafał obecny Dyrektor Kuchni

Przykładem niesienia pomocy jest nasza Kuchnia Charytatywna przy klasztorze w Wrocławiu. Tutaj codziennie dajemy świadectwo dobroci i dzielenia się dobrami, tym co sami otrzymamy lub wypracujemy. Tutaj na każdego człowieka patrzymy jednakowo ich życie często ma różny scenariusz i przeszli już nie jeden upadek, to zawsze są ludźmi, są braćmi którym trzeba podać dłoń i pomóc się podnieść z kolejnego upadku. Często ktoś z zewnątrz może powiedzieć: „dają jeść pijakom, czy narkomanom, albo nierobom”, ale nikt z nas nie wie, co ten człowiek przeżywa w swoim sercu ile razy go zraniono, ile doznał krzywd lub zawodów życiowych. Każdy z nas ma inną historię swego życia i nikt z nas nie wie co go jutro spotka, może ja będę w potrzebie i kto mi poda pomocną dłoń?
W paru słowach ujmę historię naszej jadłodajni.
Kuchnia Charytatywna przy Klasztorze Franciszkanów prowincji św. Jadwigi we Wrocławiu – Karłowicach powstała w 1992 r. z myślą o najbardziej potrzebujących parafianach.

Pomysł na stworzenie jadłodajni wziął swój początek w Rzymie .Tam przy Klasztorze i Uniwersytecie Franciszkanów „Antonianum” na Via Merulana, bracia prowadzili taką stołówkę już od wielu lat. Ich działania zainspirowały braci wrocławskich pracujących wtedy w Rzymie do podięcia takiej działalności charytatywnej tutaj w Wrocławiu. Sytuacja z jaką spotykali się w parafii: duża ilość osób bezrobotnych, borykających się z nałogami, osób starszych, rodzin wielodzietnych i bezdomnych spowodowała utworzenie Kuchni Charytatywnej.

Jadłodajnia zaczynała swoją działalność od wydawania kilkunastu porcji zupy dziennie. Z roku na rok rosła liczba korzystających z placówki. Dzisiaj w kuchni wydaje się około 450 porcji zupy dziennie. Obecnie ze stołówki korzystają nie tylko parafianie z parafii św. Antoniego, ale mieszkańcy z całego miasta, a nawet zdarza się,  że zaglądają ludzie spoza Wrocławia. 

Wielu podopiecznych Kuchni wyraża wdzięczność za opiekę poprzez pomoc w naszej jadłodajni, polegającej na rozładunku produktów spożywczych, obieraniu warzyw, drobnych prac remontowych i ogrodowych. W wolontariat angażują się ludzie w różnym wieku i co ważne i cenne, bardzo często młodzież. Liczna grupa to studenci związani z franciszkanami. Nie liczą przy tym swego czasu, nie czekają na jakiekolwiek gratyfikacje, działają z własnej woli – w pełni oddani idei pomocy bliźniemu. Młodzi bracia klerycy poprzez pomoc i zaangażowanie doświadczają w namacalny sposób posługi miłosierdzia i dzielenia się nawet słowem, czy po prostu swoją osobą .

20101116kuchchar1

„Byłem głodny, a daliście mi jeść”

Kiedyś przeżyłem taki epizod w życiu który wyczulił moje serce . Jechaliśmy w góry z braćmi do Zakopanego, a było to około drugiej w nocy. W tramwaju jechaliśmy sami , po chwili wsiadł biedak i człowiek elegancko ubrany z aktówką, w płaszczu. Ten biedny podszedł do nas i prosił nas o parę złotych na leki. Byliśmy zimni i nikt z nas nie dał nawet złotówki. Człowiek ten odszedł i poszedł w stronę tegoż eleganta, ukłonił się powiedział parę słów, pokazał recepty. Widać było że nawiązali kontakt, rozmawiali, człowiek z aktówką oglądał recepty i wyjął z portfela trzydzieści złotych i dał mu na lekarstwa. 
Wysiadaliśmy razem na przystanku z elegantem z aktówką i nie wytrzymaliśmy z ciekawości. Podeszliśmy i zapytali go dlaczego dał mu pieniądze i zaufał, przecież on najzwyczajniej w świecie mógł go oszukać. On miał krótką odpowiedź : ”Lepiej jest dziesięć razy się pomylić czy dać się nabrać niż raz nie dać naprawdę potrzebującemu”. Te słowa tkwią we mnie do dziś i staram się tak czynić aby przypadkiem kogoś takiego nie pominąć i nie skrzywdzić . Owszem nie możemy być „ślepi” w niesieniu pomocy, musimy mieć rozeznanie i umieć kierować się sercem. W niesieniu dobra trzeba rozwagi i wyczucia po to aby pomóc jak najskuteczniej i najlepiej.

Człowiek jest stworzony do życia w grupie, a to motywuje nas do postawy otwartej i ukierunkowanej na drugiego człowieka. Jezus mówi „Cokolwiek uczynicie jednemu z moich braci, mnieście uczynili”, te słowa wyraźnie mówią o miłości do drugiego człowieka, o miłości do Boga który jest w każdym z nas.
Dzisiaj świat nastawiony jest na indywidualizm, egoizm i zysk materialny, nie dajmy się uwieść temu pędowi , przystańmy na chwilę i rozejrzyjmy się do okoła aby zobaczyć świat w innych barwach, barwach miłości i dobroci której doznajemy od Boga i ludzi. Uczmy się od Niego tak jak Święty Franciszek dzielenia się samym sobą i byciem dla drugiego człowieka człowiekiem a nie wilkiem z Gubbio.

Zapraszamy na naszą stronę internetową (zobacz więcej).

Br. Rafał