Św. Franciszek – mąż i nauczyciel modlitwy.
W całej swej prostocie i szczerości Franciszek pragnął iść za Chrystusem i coraz bardziej być do Niego podobnym.
Tomasz z Celano mógł o nim napisać: „Cały był nie tylko modlącym się, co samą modlitwą” (2 Cel,95). Pan Jezus za ziemskiego życia nie tylko głosił Ewangelię i litował się nad ludzką nędzą, lecz również – jak relacjonują ewangeliści – spędzał czas na modlitwie do Ojca: „Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadła, a On sam tam przebywał” (Mt 14,23); „Gdy raz modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: <<Za kogo uważają mnie tłumy? >>” (Łk 9,18); „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (Mk 1,25); „A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się” (Łk 22,41).
Przykład Jezusa zobowiązywał Franciszka. Nieustannie wpatrzony w Chrystusa i na niego ukierunkowany, ciągle powracał do modlitwy.
Biedaczyna nie znał teologicznych traktatów o modlitwie, lecz modlił się całym sobą w przekonaniu, że rozmawia z Bogiem. „Sługa Chrystusowy, Franciszek – pisze Bonawentura – starał się żyć w duchowej obecności wobec Pana i dlatego nieustannie się modlił. Taki był oddany modlitwie, czy to chodząc, czy siedząc, będąc w mieszkaniu czy poza nim, pracując czy odpoczywając, że wydawało się, iż jej poświęcił nie tylko serce i ciało, ale także wszystkie czyny i czas” (Życ. W. 10,1). Tomasz Celano dodaje: „Jego najpewniejszym portem była modlitwa, nie krótka na chwilę, nie pusta czy zarozumiała, ale często długa czasowo, pełna pobożności, pokornie łagodna. Jeśli zaczynał się modlić wieczorem, ledwo rano kończył. Modlił się siedząc, chodząc, jedząc i pijąc. Całe noce trawił na modlitwie w kościołach opuszczonych lub położonych na odludziu”(1Cel,71).
Modlitwa Franciszka była dialogiem – rozmową ze swoim Panem. Tomasz Celano zilustrował ów dialog z niezrównaną zwięzłością: „Tam odpowiadał Mu jako sędziemu, błagał Go jak ojca, rozmawiał jak z przyjacielem, cieszył się jak z oblubieńcem” (2Cel.95). Już pierwsi bracia prosili go „by ich nauczył modlić się” (1Cel.45). Franciszek potraktował tą prośbę bardzo poważnie i robił wszystko co w jego mocy, by wychować ich do modlitwy ustnej i myślnej: Przede wszystkim mieli się jej oddawać z całą gorliwością. Obowiązek modlitwy podkreślają jego Reguły.
W modlitwie chodzi nade wszystko o to, aby człowiek opróżnił się i oczyścił całkowicie z samego siebie, w ten sposób umożliwiając Bogu wzięcie go w niepodzielne posiadanie. Modlitewne zjednoczenie z Bogiem musi być poprzedzone oderwaniem się człowieka od samego siebie i od wszystkiego, co nie jest Bogiem.
Modlitwa Franciszka jest przede wszystkim słuchaniem. Pragnie on poznać to, czego od niego chce Bóg i zgodnie z poznaną wolą chce postępować.
Modlitwa jego jest więc głęboką prostotą i pokorą wobec Boga. W końcu jest ona wyrazem miłości dziecka do Ojca, brata do Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego, oblubieńca do Ducha Świętego, który jest „ministrem generalnym” Zakonu Braci Mniejszych, zstępującym i udzielającym siebie tak prostemu i ubogiemu, jak i uczonemu i bogatemu.
Franciszek zostawił nam modlitwę, którą się sam modlił z pierwszymi braćmi nawiedzając kościoły i chciał, aby następcy używali tych słów:
„Wielbimy Cię Najświętszy Panie Jezu Chryste tu i we wszystkich kościołach Twoich, które są na całym świecie i wysławiamy Cię, żeś przez Krzyż Twój Święty odkupił świat”.